
Od kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcie Boroteki nocą wiedziałam, że niebawem się tam zjawię. Udało się zupełnym przypadkiem, chociaż jak to u nas bywa, nie obyło się bez komplikacji, ale wierzcie mi, było warto. Za dnia domek prezentuje się równie elegancko, no i nie tak łatwo go znaleźć, więc prywatność jest gwarantowana.
Boroteka znajduje się „rzut kamieniem” od Warszawy, więc podróż nie zapowiadał się na długą. Gdyby nie to, że na leśnych dróżkach nawigacja ciągle mówiła skręć w lewo, to pewnie bylibyśmy nawet 15 min wcześniej 😉 Dotarliśmy na miejsce w nieco ponad półtorej godziny, więc Czorty nie zaczęły się nawet nudzić. A tuż po zameldowaniu rozpoczęły intensywne zwiedzanie.

Domek Baby Jagi, dla czarownic i ich kotów Jeśli szukacie współczesnej wersji domku Baby Jagi, drzwi a raczej okna Boroteki są dla Was szeroko otwarte! W domku akceptowane są zwierzęta, zarówno małe psy, jak i koty. Tym drugim zapewne najbardziej spodoba się belka na wysokości antresoli, po której mogą bezkarnie i bezczelnie śmigać pozostając nieosiągalne dla ludzkich rąk. Czorty jak tylko ją odkryły nie chciały jej opuścić nawet za snacks!

Urządzały po niej spacery zarówno za dnia, jak i w środku nocy. Nie obyło się nawet bez bójki, o to czyja ta belka jest bardziej… Od tamtej pory Ziaja dostała nowy przydomek – królowa chodzenia do tyłu. Cofanie na belce wychodziło jej naprawdę perfekcyjnie! Ba! Nawet potrafiła tyłem wykonać pełen zakręt! Czort też ćwiczył różne sztuczki, chyba próbował upodobnić się do ozdób obecnych w domku, żeby móc zostać tam na dłużej 😉

Sam domek położony jest pośród lasu, działka jest ogrodzona, więc pies może bezpieczenie spędzać czas na zewnątrz. Małe psiaki spokojnie mogą biegać luzem. Czortki bardzo chętnie śmigały po podwórku na smyczy, a leniwy koci książę uwielbiał wylegiwać się na nasłonecznionym stole i leżakach, próbował nawet dostać się na hamak, ale jednak zabrakło trochę koordynacji i doświadczenia życiowego 😉

Z ludzkich udogodnień, przed domkiem jest bardzo ładny i duży taras, z dużym stołem i krzesłami, trzy cudowne drewniane leżanki i hamak, który podbił moje serce. Według najnowszych informacji od tego lata dostępne jest też zewnętrzne jacuzzi, podczas naszego pobytu niestety jeszcze nie działało, a szkoda, bo wyglądało imponująco. Dla miłośników czegoś z rusztu oczywiście na miejscu jest też grill,z którego jak każdy szanujący się mieszkaniec bloku korzystaliśmy intensywnie 😉

Magii temu miejscu dodają zewnętrzne girlandy, które wieczorem tworzą niezwykły klimat. Zamiast oglądać Netflixa można leżeć i robić nic korzystając z cudnych widoków. Niestety nie da napatrzeć się na zapas, więc jeśli raz tam zawędrujecie, to będziecie chcieli wracać jak najszybciej.

Boroteka jest po prosta magiczna, a ogromne okna sprawiają, że ma się wrażenie jakby las wchodził do wnętrza. Mega wygodny narożnik, z milionem poduszek, kominek i róż, który bardziej otula niż atakuje – dla mnie to połączenie idealne.

Do dyspozyjci gości jest w pełni wyposażona kuchnia, więc jeśli nie macie ochoty opuszczać lasu można bez najmniejszego problemu przygotować obiad. Ale w niedlaekiej odległości są brdzo smaczen knajpy, z których szczególnie przy pobycie na weekend warto skorzystać.

To miejsce, w którym naprawde da się odpocząć i nawet mój zlasowany mózg przeszedł w Borotece w tryb stand by, a w moim przypadku to naprawdę nie jest łatwe.

Nasza ocena 5/5 gdyby nie to, że ten rok przeczołgał nas totalnie czasowo już byłby wpis pt. Boroteka – odwiedziny numer dwa, ale w planach mamy powrót zimą, bo jak wiadomo, to nasza ukochana pora roku 😉 A na fotce miny Czortków jak usłyszały, że musimy wracać 😉

0 komentarzy